Na pokładach samolotów lecących do Dubaju nie tyle miejsca, żeby pomieścić kruszec dla wszystkich chętnych na zakupy złota na tamtejszej giełdzie. Spadek cen wywołał prawdziwą gorączkę złota od Bałkanów, przez Turcję, Środkowy Wschód, aż po południowo-wschodnią Azję – donoszą media w Dubaju.
Nie mogę znaleźć linii, która przetransportowałaby złoto w ten weekend. Miejsca nie ma ani w linii Emirates, ani British Airways, ani nawet Swiss. Codziennie transportuję tu półtorej do dwóch ton kruszcu. Rozchodzi się natychmiast – mówi Tarek El Mdaka z miejscowej spółki Kaloti Gold.
Popyt na złoto z Dubaju na tak wysokim poziomie utrzymuje się już od kwietnia, kiedy nastąpił pierwszy duży spadek cen kruszcu wywołany spekulacjami na rynku kontraktów terminowych. Ale w tym tygodniu nadeszła historyczna korekta, która przyniosła inwestorom niesamowitą okazję do zakupów fizycznego kruszcu. Cena złota spadła na chwilę poniżej 1200 dolarów.
Okazuje się jednak, że na miejscowej giełdzie nie wszystkim idzie tak dobrze. Gerhard Schubert, szef Emirates NBD mówi, że złoto próby 995, które z wielkim powodzeniem sprzedawane było do Indii, utknęło teraz w dubajskich skarbcach.
Indyjski rząd wprowadził niedawno ograniczenia importu złota, bo obywatele kupowali kruszec na tak wielką skalę, że osłabili własną walutę. – Znaczna ilość złota w Indiach pochodzi właśnie z Dubaju, więc teraz nasze magazyny są pełne – powiedział Schubert. Być może w związku z niewystarczająca ilością złota najwyższej próby inwestorzy wkrótce sięgną także i po kruszec niższej próby.