Jeden z czołowych brokerów Goldman Sachs, Richard Coppleson, do tej pory znany z niechęci do złota, po czterech latach zmienił zdanie. Właśnie teraz, gdy ceny spadły, zachęca inwestorów do postawienia na ten szlachetny kruszec.
Coppleson powiedział swoim klientom, że „złoto nareszcie, po dwóch kiepskich latach, może mieć przed sobą dobry kwartał”. I dodał: „Zawsze mówiłem, że zainwestowałbym w złoto, kiedy poczułbym, że zniknęła cała ta piana wokół niego. Teraz taki czas nadszedł.”
Do zwolenników złota należy także Ron Paul – niedawny kandydat na prezydenta USA. Paul, mimo sceptycznych komentarzy w mediach, uważa, że cena złota „może sięgnąć nieskończoności”. Wierzy, że przy ogromnych wydatkach i podaży pieniądza, cena złota wzrośnie w opozycji do spadającej wartości dolara. I wtedy żadna ilość dolarów nie pozwoli na zakup uncji złota. A w zasadzie na zakup czegokolwiek.
Czym motywuje swój niezachwiany optymizm? „Jeśli spojrzymy na wartość dolara od czasów powstania Fed-u zobaczymy, że tak naprawdę wart jest dziś 2 centy. A złoto kosztowało kiedyś 20 dolarów.” I sięga jeszcze dalej wstecz: „Historia pokazała, że od sześciu tysięcy lat złoto niezmiennie zachowuje wartość, podczas gdy papierowy pieniądz zawsze ulega samozniszczeniu.”