Zgodnie z ostatnimi prognozami Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jeszcze do końca bieżącego roku zadłużenie Japonii może sięgnąć poziomu 242 proc. PKB. Aby temu zapobiec, premier Kraju Kwitnącej Wiśni, Shinzo Abe, zdecydował się na podjęcie bardzo radykalnych kroków. Kroków, które – zdaniem wielu ekspertów – już wkrótce doprowadzić mogą do największego załamania koniunktury gospodarczej od czasu tsunami w roku 2011!
Jednym z głównych założeń drakońskich reform gospodarczych premiera Abe, określanych już mianem Abenomiki, jest pierwsza od siedemnastu lat, drakońska podwyżka podatku VAT aż o 60% – z 5 do 8 punktów procentowych! Nietrudno zgadnąć, że wchodząca dziś w życie uchwała nie budzi entuzjazmu obywateli. Krytycznie wypowiadają się na jej temat także finansiści…
Jak podkreślają eksperci, tego typu działania w połączeniu z prowadzonym od prawie dwóch lat programem masowego dodruku juana, zamiast chronić Japonię przed wzrostem zadłużenia, silnie jej zaszkodzą. Rządowy program dodruku waluty już teraz zaowocował przecież potężną dziurą w bilansie finansowym kraju oraz spadkiem realnych wynagrodzeń.
W takiej sytuacji raczej trudno dziwić się Japończykom, którzy – chcąc chronić się przed nadchodzącym załamaniem gospodarczym – zamiast trwonić majątek na tracące na wartości dobra konsumpcyjne, lokują go w złocie. Efekt? W porównaniu z rokiem ubiegłem, w marcu sprzedaż złotych sztabek wzrosła w Japonii aż o 530%!
Jak donosi „Financial Times”, placówki najpopularniejszego tamtejszego dystrybutora metali szlachetnych, koncernu „Tanaka Kikinzoku”, już od tygodni przeżywają prawdziwe oblężenie. Tylko w ostatni czwartek kolejka przed jednym z salonów była na tyle długa, że stojący w niej klienci czekali na swoją kolej przez… trzy godziny!
Czysty obłęd? Niekoniecznie. Wielu finansistów nie ma wątpliwości, że w tym szaleństwie jest metoda. Teraz, kiedy klęska Abenomiki wydaje się być nieuchronna, złoto okazuje się bowiem jedynym schronieniem przed nadchodzącą recesją.