Przejdź do treści

Cała Prawda o Polskim Złocie

Teraz Polska! Pod takim hasłem świetnie sprzedają się rodzime produkty. Ale czy w przypadku inwestycji w złoto patriotyzm ma rację bytu? Prawda może Cię zaskoczyć.

Złoto złotu nierówne. Nawet jeśli jest tej samej próby i formy. Złoto kupujemy po to, by się bogacić i finansowo zabezpieczyć przyszłość. Inwestujemy w złoto, by kiedyś zrealizować zakumulowany zysk sprzedając zgromadzony kruszec. Jednak jak liczyć zyski, jeśli nikt nie będzie chciał naszego złota kupić? Albo jeśli za łaskawe odkupienie sztabek zażąda wysokiego upustu od rynkowej ceny? Jak ustrzec się przed takimi niespodziankami?

Kluczem do udanej inwestycji w metale szlachetne jest tajemniczo brzmiący skrót: LBMA (London Bullion Market Association). Aby jakakolwiek rafineria czy mennica mogła pochwalić się statusem członka londyńskiego stowarzyszenia, musi spełnić wiele warunków. Po pierwsze, musi produkować sztaby złota o wadze 400 uncji, czyli blisko 12,5 kilograma. W takich właśnie sztabach swoje rezerwy trzymają centralne banki, a produkują je tylko najwięksi. Po drugie – musi się legitymować odpowiednio wysoką wielkością produkcji.

Mennice bijące sztabki o mniejszych wagach, by otrzymać przepustkę do stowarzyszenia i używać zaszczytnego tytułu „good delivery” (gwarancja dobrej dostawy) muszą spełniać rygorystyczne ilościowe i jakościowe kryteria. Sztabki z hallmarkiem takich mennic są najbardziej płynną i najbardziej bezpieczną inwestycją w złoto. Bez trudu można je odsprzedać w najbardziej odległych zakątkach świata za cenę, którą ustalił rynek, a nie lichwiarz z lombardu.

Czy zatem sztabek nieposiadających gwarancji LBMA nie warto kupować? Oczywiście że warto, bo złoto w jakiejkolwiek postaci i próbie to jedyne skuteczne zabezpieczenie na trudne czasy. Należy jednak pamiętać, że w takim przypadku cena powinna być niższa od sztabek posiadających akredytację LBMA.

A jak się mają sprawy w Polsce? Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że rodzime sztabki złota, poza jednym wyjątkiem, nie posiadają akredytacji LBMA. Takim wyjątkiem jest sztabka z polskim orłem, która powstała w koprodukcji firmy Inwestycje Alternatywne Profit S.A. ze słynną szwajcarską mennicą PAMP. Co ciekawe, ta uncja złota ze znakiem „good delivery” jest tańsza, niż inne polskie sztabki nieposiadające akredytacji LBMA. A powinno być odwrotnie.

Czytaj także:  Niespodziewana wyprzedaż złota po zamachach w Belgii