Chiński generał Gu Junshan, który jest obecnie sądzony w głośnym procesie korupcyjnym, do załatwiania nielegalnych interesów szczególnie upodobał sobie złoto. Lubił je zarówno dostawać, jak i oferować.
Fala korupcji od lat przetacza się przez chińską armię i już w późnych latach 90-tych Chiny zakazały mundurowym angażowania się kontakty z biznesem. Niestety, brak wystarczającej kontroli sprawił, że liczni oficerowie zajęli się na boku „działalnością komercyjną”.
Gu Junshan, dawny zwierzchnik sektora logistycznego chińskiej armii, został oskarżony o udział w oszustwach wartości 30 miliardów juanów (ok. 16 mld zł). Prokuratura oskarżyła go także o przyjęcie łapówek w wysokości 600 milionów juanów (ponad 300 mln zł), w zamian za które miał umożliwiać wyprzedaż mienia wojskowego.
Generał został usunięty ze stanowiska już w 2012 roku i od tego czasu trwa śledztwo, a na jaw wychodzą kolejne fakty i informacje o rozrzutności generała. W marcu media donosiły, że córce swojego bliskiego współpracownika, Xu Caihou, w prezencie ślubnym podarował kartę płatniczą o wartości 20 milionów juanów (11 mln zł).
Magazyn śledczy Caixin informuje, że generał posiada liczne posiadłości, w tym luksusowy dom w prowincji Henan, wzorowany na dawnym pałacu cesarskim („zakazanym mieście”). W pałacu tym przechowuje zaś liczne dzieła sztuki wykonane ze złota. Do jego ulubionych elementów wystroju należą złote figurki Buddy.
Okazuje się, że generał miał gest także w interesach i oferując łapówki również stawiał na złoto. Nie brakowało mu przy tym fantazji – złotym sztabkami wypełniał Mercedesa i wręczał wybranej osobie kluczyki. I podobno „zawsze dostawał to, co chciał”.