Według najnowszych prognoz Capital Economics stopa zwrotu z inwestycji w srebro na koniec 2016 roku może wynieść nawet 37 proc. Jeden z czołowych doradców makroekonomicznych szacuje, że już w tym roku srebro poradzi sobie lepiej niż złoto.
Prognozowany ruch cenowy nie będzie niestety tendencją jednostronną. Ustąpienie strachu związanego z globalną recesją oraz stabilizacja sytuacji w Grecji mają na nowo skierować uwagę inwestorów ku zacieśnianiu polityki pieniężnej Stanów Zjednoczonych. Taki rozwój wydarzeń prawdopodobnie ponowi sprawdzenie wsparcia dla złota przy cenie $1200 za uncję, poniżej której schodziliśmy już trzy razy od czerwca 2013.
Jednakże zdaniem Capital Economics granica $1200 jest „kosztem krańcowym”, co oznacza, że każdy spadek poniżej takiej ceny poskutkuje obniżeniem podaży, mającym ustabilizować ceny na nowym poziomie.
Za największe zagrożenie dla cen metali szlachetnych w dalszym ciągu uznaje się zmiany monetarne w Stanach Zjednoczonych. Jednak wsparcie ze strony Fed-u może zostać skutecznie zastąpione przez inne silne determinanty. Zmiany stóp procentowych w innych wielkich gospodarkach, wzmożona zmienność tradycyjnych aktywów, a także bardzo silny popyt na fizyczny kruszec ze strony rynków wschodzących mają poskutkować wzrostem ceny złota do $1400 za uncję w tym roku, a w przyszłym – do poziomu $1470.
Srebro, w przeciwieństwie do złota, jest o wiele bardziej zależne od popytu przemysłowego, a jego cena w ostatnim czasie została drastycznie osłabiona z tych samych powodów, które obniżyły wycenę wszystkich metali przemysłowych. Druga stroną medalu jest jednak to, że srebro jako metal szlachetny ma teraz o wiele więcej miejsca do odbicia – twierdzą eksperci Capital Economics.
Oczekują oni, że do końca roku ceny białego metalu wzrosną do 20-23 dolarów za uncję, aby w następnym pokonać granicę 25 dolarów. Najważniejsze jest jednak zmniejszenie stosunku ceny złota do srebra z aktualnego poziomu 72 do bardziej uzasadnionego ekonomicznie, wynoszącego niespełna 60.
PŻ