Po przeciętnym początku tygodnia, w trakcie zaledwie jednej sesji złoto straciło w piątek niemal cały wynik wypracowany od początku roku. Na fali rewelacyjnych danych o zatrudnieniu w Stanach Zjednoczonych obserwowaliśmy jedną z największych w ostatnim czasie przecen kruszcu i piątkową sesję zakończyliśmy wynikiem $1168,50 za uncję – niemal $30 poniżej poziomu otwarcia.
Początek tygodnia upłynął w dość sennej atmosferze, głównie za sprawą braku nowych danych gospodarczych, mających realny wpływ na notowania metali szlachetnych. Początkowy optymizm, widoczny szczególnie na rynkach azjatyckich, już na starcie musiał mierzyć się ze zgoła odmiennymi nastrojami na innych parkietach. Po osiągnięciu tygodniowego maksimum w trakcie poniedziałkowej nocy – wynoszącego ok. $1221 (ok. 4597 PLN) za uncję złota – do końca tygodnia obserwowaliśmy już tylko spadki. Pomimo braku danych mających bezpośredni wpływ na cenę kruszcu, żółty metal osłabiał się po raz kolejny za sprawą bijącego kolejne rekordy dolara amerykańskiego. Wtorkową sesję zakończyliśmy wynikiem ok. $1203 (ok. 4529 PLN) za uncję.
Powrót do gorączkowej atmosfery miał miejsce już w środę, kiedy to oprócz niespodziewanej decyzji indyjskich władz o obniżeniu stóp procentowych, rynki oczekiwały wyników pierwszego z całej serii wskaźnika zatrudnienia ADP w Stanach Zjednoczonych. Ze względu na bardzo słabe wyniki wskaźników PMI dla sektora usług w Unii Europejskiej, żółty metal od początku dnia znalazł się pod silną presją amerykańskiej waluty. Dolarowe zwyżki wzięły górę i mimo wskaźnika zatrudnienia ADP (który okazał się gorszy o 8 tys. od oczekiwań i o 38 tys. od ostatniego odczytu), złoto coraz wyraźniej zmierzało w niedźwiedzim kierunku, tym razem zatrzymując się na psychologicznej barierze $1200 (ok. 4518 PLN) za uncję.
Czwartkowa sesja już przed jej zasadniczym rozpoczęciem skazana była na silną presję strony amerykańskiej. Działo się tak ze względu na wystąpienie prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego, które dotyczyło dokładnego rozpoczęcia programu QE oraz kolejnych danych o bezrobociu w USA, tym razem w postaci ilości wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Decyzją EBC program skupu aktywów rozpocznie się już w połowie marca, co poskutkowało masowym zajmowaniem pozycji dolarowych, windując cenę waluty do kolejnych, niespotykanych poziomów. Mimo, że ilość wniosków o zasiłek przekroczyła konsensus rynkowy o 25 tys., cena kruszcu pozostała niemal niewzruszona, kończąc sesję wynikiem ok. $1198 (ok. 4510 PLN) za uncję.
Nic nie zapowiadało katastrofy, jaka miała się zdarzyć w piątkowe popołudnie. W oczekiwaniu na korzystny wynik głównego wskaźnika zatrudnienia w sektorach pozarolniczych w Stanach Zjednoczonych, przez pierwszą połowę dnia inwestorzy wyprzedawali swoje złote rezerwy, systematycznie obniżając wycenę kruszcu do ok. $1195 (ok. 4499 PLN) za uncję. Wynik zatrudnienia w USA nie tylko zaskoczył wszystkich i rozpoczął lawinę konsekwencji trwającą do samego zamknięcia parkietów.
W ostatnim miesiącu amerykańska gospodarka stworzyła w sektorach pozarolniczych 295 tys. nowych miejsc pracy pokonując prognozy rynkowe o ponad 55 tys. (ok. 23%). Niemal w chwilę po publikacji tych zaskakujących danych dokonał się ogromny zrzut złota, w kilka minut obniżając jego cenę do $1181 (ok. 4446 PLN), później do $1175 (ok. 4424 PLN), by finalnie zatrzymać się dopiero na poziomie ok. $1164 (ok. 4382 PLN) za uncję. Taka obniżka jest bardzo niebezpieczna nie tylko ze względu na samą wartość, ale głównie z powodu bezprecedensowego pokonywania wszystkich poziomów wsparcia napotkanych na swojej drodze.
W nadchodzących dniach decydujące dla dalszych notowań kruszcu będzie pokonanie 10-dolarowych barier w każdą ze stron. Mimo wszystko, inwestorzy powinni liczyć na dalsze spadki w okolice listopadowych minimów, bo one pozwoliłyby rozpocząć nowy cykl na rynku. To, co dobiło inwestorów kupujących powyżej $1200, z drugiej strony wywołało radość u osób systematycznie gromadzących kruszec. Złoto dawno nie było tak tanie, co w kolejnym tygodniu powinno pobudzić stronę popytową, co z kolei poskutkowałoby przynajmniej delikatnym wzrostem i poprawą nastrojów na rynku.
Paweł Żuk
Główny analityk
Inwestycje Alternatywne Profit S.A.