Trend repatriacyjny rośnie w siłę. Pogłębiający się kryzys zaufania do instytucji przechowujących narodowe rezerwy złota popchnął już kilka państw do podjęcia decyzji o sprowadzeniu posiadanego kruszcu do kraju. Ale czegoś takiego jeszcze nie było – teraz o swoje złoto upomina się… Teksas!
Brak zaufania do rządzących, a przede wszystkim duża niezależność poszczególnych stanów, w tym właśnie Teksasu, poskutkowały ratyfikacją dokumentu pozwalającego na budowę własnego, niezależnego depozytorium kruszcu. Pierwsza operacja nowej teksańskiej instytucji zakłada odzyskanie złota o wartości blisko miliarda dolarów!
Kruszec ten ma się obecnie znajdować w skarbcu Fed w Nowym Jorku. „Ma się znajdować”, bo jak wiadomo, skarbce Rezerwy Federalnej od lat nie są właściwie audytowane, a jak czytamy dziś w zachodnich mediach – siedem spośród dawnych raportów audytorskich zaginęło.
Inicjatywa zaprezentowana przez Giovanni’ego Capriglione, przedstawiciela władz stanowych, spotkała się z niezwykłym entuzjazmem nie tylko wśród inwestorów, ale i zwykłych obywateli. Dzięki wizerunkowi niezależnego, potężnego i konserwatywnego Teksasu, niemal każdy chce tam przechowywać swoje złoto.
Zdaniem Kyle’a Bassa, znanego managera funduszy inwestycyjnych, tendencja repatriacyjna jest jak najbardziej zrozumiała. Ogromne rozbieżności na rynku COMEX powodują bowiem drastyczną przewagę ilościową złota wirtualnego na tym fizycznym. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że jedynie część metalu znajdującego się obecnie w obiegu ma realne pokrycie w kruszcu.
– Jeżeli chcecie być pewni faktycznego posiadania swojego złota, idźcie śladem Teksasu i trzymajcie je u siebie w ogródku – podsumowuje Bass.