Mimo bardzo dobrego rozpoczęcia tygodnia na rynkach azjatyckich i wybicia ponad 1100 USD za uncję, korzystne dane napływające zza oceanu na nowo pogrążyły żółty metal. Bardzo silne wsparcie widoczne było dopiero w piątek, kiedy to Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrezygnował z udzielenia pełnego wsparcia dla Grecji.
Korzystając z chwilowej przewagi, rynkowe byki rozpoczęły poniedziałkową sesję od intensywnych zakupów. Ponowne wybicie ponad 1100 USD (ok. 4172 PLN) za uncję nie wytrzymało jednak nawet do końca azjatyckiej sesji. Masakra, jaka miała miejsce tej nocy na giełdzie w Szanghaju, skutecznie wystraszyła wielu inwestorów, popychając ich ku spieniężaniu niemal wszystkich klas aktywów. Dodatkowo, dalsza część dnia przyniosła nam informację o 3,4 proc. wzroście zamówień dóbr trwałego użytku w USA, który pokonał prognozy i zdecydowanie przybliża nas do podwyżki stóp procentowych w USA. Na fali tych wydarzeń złoto zaliczyło obniżkę, kończąc dzień wynikiem ok. 1094 USD (ok. 4149 PLN) za uncję.
Dwie kolejne sesje nie przyniosły żadnych znaczących zmian na rynku metali szlachetnych, a notowania przez cały czas nie wychodziły poza przedział ok. 1092-97 USD (k. 4142-61 PLN) za uncję. Inwestorzy z nadzieją wyczekiwali na środowe stanowisko amerykańskiego FOMC w sprawie prowadzonej polityki monetarnej, które miało dać jasne sygnały o planowanym przez Radę terminie podwyżki stóp procentowych. Mimo stonowanej wypowiedzi, Rada ogłosiła zadowolenie z poprawy sytuacji na rynku pracy i aktualnego tempa rozwoju gospodarczego, co zdaniem wielu zadecyduje o podwyżce już w trakcie wrześniowego posiedzenia.
Takie stanowisko FOMC przełożyło się na gwałtowną wyprzedaż już w kolejnej sesji, gdzie oprócz cotygodniowej liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, uwaga inwestorów skupiona była na wyniku amerykańskiego PKB za drugi kwartał. Podczas gdy liczba osób na zasiłku wciąż pozostaje na historycznych minimach, gospodarka amerykańska zdaje się nabierać wiatru w żagle. Po ujemnym pierwszym kwartale, tym razem amerykańskie PKB wzrosło o 2,3 proc. Taki rozwój wydarzeń sprowadził ceny żółtego metalu wyraźnie poniżej 1090 USD za uncję, a sesja zamknęła się dla złota wynikiem ok. 1088 USD (ok. 4127 PLN).
Konsekwencje pobudzenia amerykańskiej gospodarki dały o sobie znać także w trakcie piątkowej sesji. Atmosfera wyprzedaży dała się wyraźnie wyczuć już od startu azjatyckich notowań, jednak apogeum nastąpiło dopiero, gdy do handlu przystąpiła Europa. Kolejna wyprzedaż zatrzymana została dopiero przy ok. 1080 USD za uncję. Poziom ten okazał się bardzo silnym wsparciem, który może nawet odmienić losy kruszcu w kolejnych dniach. Niesamowita okazja, jaka nadarzyła się na podstawie analizy technicznej, fatalny wynik kanadyjskiego PKB oraz informacja, iż Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie udzieli pełnego wsparcia dla Grecji, idealnie zbiegły się w czasie, dając po raz pierwszy od długiego czasu szanse na wybicie. Szał zakupowy okazał się o wiele silniejszy niż przypuszczano, a rajd zakończony został dopiero przy kluczowej granicy 1100 USD za uncję. Mimo delikatnego osłabienia, jakie miało miejsce w dalszej części dnia, bulionowi inwestorzy wyszli z niemałych tarapatów, a tydzień zakończyliśmy wynikiem ok. 1095 USD (ok. 4153 PLN) za uncję.
Zdecydowana poprawa nastrojów, jaka miała miejsce w piątek, wcale nie oznacza wyraźnego wybicia w szerszym przedziale. Mimo poprawy sytuacji od strony technicznej, inwestorzy wyraźnie wierzą we wrześniową podwyżkę stóp procentowych, zakończenie kilkuletniego supercyklu i powrót poniżej 1000 USD za uncję, o czym może świadczyć utrzymanie już drugi tydzień z rzędu krótkiej pozycji netto przez spekulantów. W przyszłym tygodniu szczególną uwagą należy objąć całą serię najnowszych wskaźników zatrudnienia w USA.
Paweł Żuk
Główny analityk
Inwestycje Alternatywne Profit S.A.