Przejdź do treści

Dlaczego w Peru Nie Chcą Złota?

Zagranicznym obserwatorom sektora wydobywczego trudno zrozumieć tak dramatyczny opór ludności Peru przed nowymi inwestycjami. Antygórnicze protesty pochłonęły tam już 6 ofiar, a przecież blisko 60 proc. eksportu Peru pochodzi właśnie z wydobycia.

W latach 2010-2014 straty związane z protestami wycenia się na niemal 15 mld USD, a wartość opóźnionych projektów to ponad 21 mld USD. Lokalni aktywiści twierdzą, że liczby te są niczym w porównaniu z konsekwencjami, które bezpośrednio dotkną mieszkańców dużych ośrodków wydobywczych.

Bardzo podobna sytuacja miała już miejsce w Zachodniej Australii. Z powodu gwałtownego wzrostu czynszów i opłat w rejonie „górniczej gorączki”, wielu rodzimych mieszkańców stanęło na krawędzi bankructwa, a niektórzy stali się nawet bezdomni. Raporty rządowe zwróciły także uwagę na przypadający w tym okresie gwałtowny wzrost prostytucji i narkomanii.

Ekonomiści obawiają się, że Peru niedługo znajdzie się w punkcie „gospodarki dwóch prędkości”, gdzie jeden sektor (w tym wypadku wydobycie) otrzymuje o wiele większy zastrzyk inwestycyjny i społeczną uwagę, zostawiając resztę gospodarki daleko w tyle. Najbardziej dotkliwym skutkiem takiej sytuacji jest podział bogactwa w ramach bardzo wąskiej grupy osób i brak rozdystrybuowania dochodu w całym społeczeństwie.

Mimo wszystko, lokalni mieszkańcy o wiele większą wagę przykładają do możliwej katastrofy naturalnej. Oprócz gigantycznych zmian w ukształtowaniu terenu, najwięcej uwagi poświęca się dostępności wody. Opady w Peru dominują w najwyżej położonych terenach, skazując większość rolników na nieustanną walkę z suszą. Wzmożone wydobycie dodatkowo obniży poziom wód gruntowych, praktycznie uniemożliwiając prowadzenie gospodarki rolnej. Zagrożone są także źródła, bo firmy wydobywcze wciąż nie zdradziły w jaki sposób dostarczą ogromne ilości wody, bez której górnictwo nie ma szans na przetrwanie.

Z tego punktu widzenia, reakcja mieszkańców Peru wydaje się zatem jak najbardziej uzasadniona. Wydobycie – dotąd kojarzone głównie z napływem kapitału i „gorączką złota” – w końcu pokazało swoje prawdziwe oblicze.

Czytaj także:  Złoto: słabszy koniec świetnego kwartału