Przejdź do treści

Wszystkie Sztućce Prezydenta

Kolejni prezydenci przychodzą i odchodzą z Białego Domu, ale jedno się nie zmienia – srebra stołowe, z których przez dziesięciolecia korzystają kolejni najpotężniejsi ludzie tego świata.

W ostatniej dekadzie popyt na srebrne akcesoria stołowe wynosił średnio 5,6 proc. całkowitego popytu na srebro na świecie, czyli ok. 1750 ton rocznie. Biorąc pod uwagę, że srebrne wyposażenie jadalni zwykle przekazuje się z pokolenia na pokolenie i produkty te tylko w znikomej części cyrkulują, jest to bardzo solidny wynik.

Model srebrnych sztućców z ozdobami w stylu rokoko, z których korzysta pierwsza rodzina Ameryki, znany jest jako „King Charles”. Produkuje go firma Gorham Manufacturing, założona na Rhode Island w 1813 roku, z którą Biały Dom współpracuje już od lat 60. XIX wieku.

U progu działalności firma ta specjalizowała się w biżuterii, jednak szybko przerzuciła się na srebrne łyżeczki, zyskujące coraz większą popularność i wypierające z rynku łyżeczki wykonane z cyny. Do dziś w języku angielskim „srebrna łyżeczka” to synonim bogactwa, zwłaszcza tego odziedziczonego. Jeśli ktoś urodził się w bogatej rodzinie, wciąż usłyszeć można, że „urodził się ze srebrną łyżeczką w ustach”.

Używaną obecnie prezydencką zastawę dla 130 osób kupiła administracja Richarda Nixona. Kolekcja sztućców – wykonanych z oryginalnych stempli odlewniczych z 1894 roku – zawierała 3434 elementy i zastąpiła zestaw dla 90 osób używany od blisko pół wieku. Był to bardziej minimalistyczny komplet zwany „Minuet”, wyprodukowany przez International Silver Company w 1926.

W 2006 roku prezydent George W. Bush zwiększył kolekcję „King Charles” ze 130 do 300 zestawów, a do posiłków serwowanych na pokładzie samolotu Air Force One wprowadził także zestaw „Chantilly”.

I choć może się wydawać, że srebra stołowe to niemodny przeżytek warto pamiętać, że srebrne sztućce to nie tylko wyposażenie jadalni – to funkcjonalna forma technologii, symbol statusu i całej zachodniej kultury.

Czytaj także:  Chętnie pożyczamy, niechętnie zwracamy. Ile długów mają Polacy?