Pomimo słabego startu tygodnia i wyraźnej gry na spadek przez graczy krótkoterminowych, złoto obroniło się przed przeceną, a jego notowania wciąż znajdują się powyżej granicy 1200 USD za uncję. Narastające konflikty międzynarodowe, a także możliwość dalszych stymulacji w największych gospodarkach świata to w tej chwili najważniejsze nagłówki informacyjne, które zdecydowanie podnoszą wycenę żółtego metalu.
Początek tygodnia mógł mocno przestraszyć bulionowych inwestorów, którzy zakupów dokonali dopiero przy ostatniej fali wzrostów. Już od samego startu poniedziałkowej sesji złoto znalazło się pod bardzo silną presją sprzedażową, spowodowaną fatalnym wynikiem japońskiego PKB i bardzo prawdopodobną powtórką stymulacji gospodarczej w wykonaniu tamtejszych władz. Nasilona sprzedaż żółtego metalu wyniknęła z odpływu kapitału na tradycyjne parkiety, które w obliczu podanych informacji zapewniały tego dnia nadzwyczajne stopy zwrotu. W trakcie poniedziałkowej sesji, cena złota spadła o niemal 20 USD, zatrzymując się na poziomie ok. 1210 USD (ok. 4783 PLN) za uncję.
Kolejne dwa dni handlu przyniosły względną stabilizację, spowodowaną oczekiwaniem na piątkowy odczyt poziomu inflacji w USA. Do tego czasu inwestorzy spokojnie obserwowali bardzo korzystne publikacje dotyczące PPI i produkcji przemysłowej. Uczestnicy handlu wykazali się bardzo dużym zaufaniem do żółtego metalu, ponieważ nawet tak dobre dane nie zdołały znacząco wpłynąć na jego notowania. W tym czasie cena złota spokojnie poruszała się w przedziale ok. 1195-1210 USD (ok. 4724-4783 PLN) za uncję.
Bulionowi inwestorzy najwięcej powodów do zadowolenia mieli w czwartek, kiedy to cena złota w bardzo krótkim czasie poszybowała w górę o ponad 30 USD na uncji. Ta sesja nie należała jednak do najłatwiejszych, ponieważ nie tylko rozpoczęta została od przewagi sprzedających, ale także pogorszenie danych z amerykańskiego rynku pracy nie było tak silne, jak mógł to sugerować ruch cenowy. Złoty rajd został tego dnia zatrzymany dopiero przy ok. 1238 USD (ok. 4894 PLN) za uncję.
Ostatnia sesja ubiegłego tygodnia przebiegła pod znakiem najnowszego wskaźnika inflacji w Stanach Zjednoczonych. Po delikatnej korekcie ceny złota, jaka miała miejsce na początku sesji, niespodziewany wzrost inflacji poddał amerykańską walutę dość dużej presji, na czym po raz kolejny skorzystał królewski kruszec. Inflacja bazowa, nieuwzględniająca produktów z najwyższą zmiennością ceny, osiągnęła najlepszy wynik od 4,5 roku, czyli 0,3 proc. w ujęciu miesięcznym i 2,2 proc. w ujęciu rocznym. Po tej informacji złoto zakończyło sesję na fali wznoszącej przy poziomie ok. 1232 USD (ok. 4870 PLN) za uncję.
W nadchodzących dniach zapewne znów będziemy świadkami próby korekty ostatnich wzrostów ceny złota. Ewentualne spadki nie powinny się jednak okazać zbyt dotkliwe, ze względu na trwającą niestabilność rynków akcji i kursów walut, a przede wszystkim rosnące napięcie na linii Turcja-Syria. Warto również mieć na uwadze słowa szefa Europejskiego Banku Centralnego, który zapowiedział, że w obliczu spowolnienia podejmie wszystkie niezbędne kroki na drodze ku kolejnej stymulacji gospodarczej.
Paweł Żuk
Główny analityk
Inwestycje Alternatywne Profit S.A.