Goldwasser (z niemieckiego – „Złota woda”) to bezbarwny, 38-procentowy likier ziołowo-korzenny, przez ponad 400 lat wytwarzany w Gdańsku wg receptury z XVI wieku. Był ulubionym trunkiem króla Francji Ludwika XIV, dostarczano go także na dwór Katarzyny Wielkiej. Nic dziwnego, że mówiono o nim: „Likier królów – król wśród likierów”.
Jego receptura oparta jest na mieszance blisko 20 ziół i naturalnych olejków eterycznych (wśród nich m.in. kardamon, kolendra, jałowiec, macierzanka, cynamon, lawenda, goździki i anyż), ale nie to go wyróżniało na królewskich stołach. Dodatkową atrakcją tego wyrobu są pływające w nim cieniutkie płatki 22-karatowego złota.
Według jednej z miejscowych legend, do powstania słynnej gdańskiej nalewki przyczynił się sam Neptun. Oburzony, iż do fontanny wrzucane są monety, które ją zapchają, uderzył trójzębem w wodę i rozbił złoto w drobne płatki, które odtąd zdobią Goldwasser swym blaskiem…
Tak naprawdę likier został stworzony przez Ambrożego Vermollen’a, XVI-wiecznego holenderskiego emigranta, który osiadłszy w Gdańsku, zajął się produkcją kardamonowego likieru wg własnej receptury. Kiedy w 1598 roku Vermollen uzyskał gdańskie obywatelstwo, założył w tym mieście fabrykę likierów, którą nazwał „Der Lachs” (Łosoś) – od królewskiej ryby uważanej za symbol szczęścia i dobrobytu.
Receptura likieru była przekazywana z pokolenia na pokolenie. W czasach PRL-u likier produkowany był przez monopol państwowy w Starogardzie Gdańskim. Produkcję przeniesiono następnie do Poznania i zmodyfikowano tradycyjny kształt butelki i projekt etykiety, a w 2009 roku wstrzymano lokalną produkcję, przy zachowaniu praw do słynnego znaku towarowego. Obecnie tradycyjny, oryginalny likier pod nazwą Danziger Goldwasser produkowany jest w niemieckiej fabryce Hardenberg Wilthen AG. Szkoda, że gdańską wódkę trzeba dziś do Gdańska sprowadzać z zagranicy…
chętnie bym spróbował tego specjału :D
Kiedyś podawano go w słynnej Gdańskiej restauracji „Pod Łososiem” na ul. Szerokiej . Osobiście nie byłam zachwycona jego smakiem ;)
tak długo jak nie spróbuję tak długo się nie wypowiem o walorach smakowych ;)
Również nie polecam tego likieru. Smak okropny..:)
dobrze wygląda, ale smakuje okropnie. Jak picie galarety
hmm podobno takie znane , a jak byłam w Gdańsku tego nie widziałam :)
Też już dawno nigdzie go nie widziałam.
Ooo po komentarzach widać, że sporo osób już to piło. Chyba mam zaległości ;)
Jeśli likier ziołowy to znaczy, że będzie dobry. Ziołówki się albo kocha albo nienawidzi. Tak to już tym alko jest.
A na drugi dzień ziołowy ból głowy i tęczowy paw… przepraszam – złoty paw :P
Likiery są na ogół niedobre,ale ten warto spróbować może ten smakuje lepiej…
Widzę, że mamy tutaj koneserów :)))
Ja z ziołowych lubię Jägermeister’a. Taki zimniutki, a złoto ma leżeć kasetce, a nie w butelce.
Dokładnie. Kolejna ekstrawagancja, która nic nie przynosi. Trochę zachwytu nad trunkiem ze złotem a tak na prawdę marnuje się kruszec, który może za jakiś czas przynieść zysk.
3/4 produktów i instytucji w Polsce jest niemieckie, czasopisma, leki, samochody, żywność…
Ja pamiętam ten smak ,nie jest zły ale jak dla mnie był za słodki. Szkoda że kiedyś nie wpadłem na pomysł by wyławiać te płatki, pewnie do dziś bym uzbierał tak z … 1g. A tak tyle złota w kanał…
Dość sporo tu koneserów zabrało głos :D
Drodzy Internauci, czytam o czterystu letniej historii likieru. posiadanym 40 letnim likierze
o smaku zniewalającym, albo przeciwnie, więc też się pochwalę bowiem podsiadam pozytywkę sprawną z tancerką zamkniętą w butelce z Goldwasserem a rok produkcji Amsterdam 1867 ( tysiąc osiemset sześćdziesiąty siódmy a więć biedula 151 lat zamknięta w butelce