Przejdź do treści

Wojny zama zama i krwawe złoto RPA

W południowoafrykańskich opuszczonych kopalniach toczy się wojna. Dzieje się tak za sprawą zdesperowanych i chciwych ludzi. Zama zama, czyli nielegalni górnicy, wykorzystywani są jako bosi żołnierze, a często wręcz mięso armatnie przez grupy przestępcze, które na handlu nielegalnie wydobytym złotem i innymi cennymi minerałami rocznie zarabiają blisko 6 miliardów randów (ok 1,7 miliarda złotych).

Choć po niedawnym wypadku w kopalni Langlaagte o ich losie zaczęło mówić się głośniej, o ludziach którzy z narażeniem życia poszukują zasypanych zama zama jest cicho. Grupy ochotników z MRS (Mine Rescue Services) schodzą pod ziemię by ratować nielegalnych górników, ale także by wydobyć ich ciała, żeby rodziny mogły ich godnie pochować.

MRS utworzono w 1924 roku. Działa jako organizacja non-profit, finansowana przez prywatnych przedsiębiorców. Przez lata wyszkoliła ekspertów, których wielu uważa za najlepszych ratowników górniczych na świecie.

Istnieniu MRS pomaga południowoafrykańskie prawo. Według przepisów w pobliżu każdej kopalni musi się znajdować gotowa do akcji grupa ratowników, ale co ciekawe – zapisy dotyczą także porzuconych kopalni. Ochotników ponoć nie brakuje, ale przybywa także pracy.

Na terenach nieczynnych kopalni górnicy zama zama potrafią wysadzić betonowe plomby lub usunąć kilkumetrowe warstwy skalne chroniące wejścia do szybów. Nielegalni poszukiwacze złota, zwykle na usługach grup przestępczych, często zabijają się nawzajem, walcząc o każdy skrawek złotonośnych niegdyś skał.

Gdy zespół MRS zostaje wezwany na pomoc stara się zachować neutralność. Ratownicy starają się wręcz nawiązać przyjazne relacje z ludźmi na miejscu, bo ci będą przecież potrzebni w akcji ratunkowej. Choćby po to, by wskazać miejsce wypadku.

Warunki, w jakich zama zama poszukują złota są przerażające. W kopalniach nie ma map, kopiąc korytarze nie buduje się wsporników. Nie ma światła ani wentylacji, a w niektórych miejscach koncentruje się zabójczy tlenek węgla. Czasem, by ratownik mógł przedostać się do rannych, sam musi zdjąć sprzęt ochronny, inaczej nie przecisnąłby się przez wąskie szczeliny. Co więcej, wielu nielegalnych górników mimo wypadku i akcji ratunkowej nie przerywa pracy, dodatkowo utrudniając ochotnikom z MRS zadanie.

Czytaj także:  Złote monety w bankowych skarbcach

Zama zama pod ziemią spędzają często długie tygodnie, zabierając ze sobą zapasy pożywienia, narzędzia i materiały wybuchowe.

Z szacunków Izby Górniczej wynika, że 70 proc. spośród nielegalnych poszukiwaczy złota pochodzi z sąsiadujących Mozambiku, Zimbabwe i Lesotho. Ludzie ci przemykają się przez granicę RPA i zajmują porzucone szyby, zwykle na odludziu. Większość z nich nie ma najmniejszego doświadczenia w pracy pod ziemią. Po prostu szuka źródła zarobku.

Ich rodziny są daleko i nawet nie mają pojęcia, gdzie dokładnie znajdują się ich mężowie czy synowie. Nie wezwą pomocy, gdy członek ich rodziny nie wróci wieczorem z pracy. Jeśli ktoś w ogóle wezwie pomoc, zama zama mogą liczyć tylko na ochotników w MRS.

Zdjęcia z misji ratunkowych MRS można zobaczyć TUTAJ, ale ostrzegamy – są drastyczne.