Choć inwestorzy w swoich wyborach kierują się zwykle wiedzą, logiką, historycznymi danymi i najnowszymi prognozami, czasem ich decyzje mają zupełnie inne podłoże. Na fale zakupów powodowanych emocjami mówi się „fear trade” i „love trade”.
Ten pierwszy rodzaj aktywności inwestorów, napędzany strachem, wiąże się z czarnymi wizjami upadającej gospodarki i próbą ratowania majątku przed utratą wartości. Te negatywne myśli napędzają popyt na złoto głównie w Stanach Zjednoczonych, Japonii, Niemczech i Wielkiej Brytanii.
Drugi rodzaj handlu napędzanego emocjami związany jest natomiast z miłością. Jeśli kogoś kochamy, chcemy obdarować go tym, co najcenniejsze – złotem! Chcemy, by ukochane osoby mogły nosić piękną biżuterię, ale także by czuły finansowe bezpieczeństwo. I choć na Zachodzie to wszystko wydaje się oczywiste, nasze prezenty są niczym, w porównaniu z krajami azjatyckimi. Chiny i Indie, czasem określane krótko jako Chindie, to nie tylko dwóch największych importerów złota. To także dom dla 40 proc. światowej populacji.
Jak widać na powyższym obrazku, region południowo-wschodniej Azji jest niezwykle mocno zaludniony – na tym proporcjonalnie niewielkim obszarze żyje łącznie więcej osób, niż na pozostałej części globu.
W ubiegłym roku Chindie odpowiadały za ponad połowę globalnego popytu na złotą biżuterię, podczas gdy na Stany Zjednoczone przypadło zaledwie 5 proc., a na całą Europę razem wziętą jeszcze mniej.
Zakupy napędzane miłością charakteryzują się jednak bardzo wyraźną sezonowością. I taki okres zwiększonego popytu właśnie przed nami. Zbliżający się festiwal światła Diwali w Indiach, przypadający na czwarty kwartał sezon ślubów i obchody chińskiego Nowego Roku to doskonałe okazje, by kupić złoto.
Historia pokazała, że w tym czasie azjatycki popyt na złoto szybuje w górę, a przecież jubilerzy muszą się najpierw do niego przygotować. Dlatego już od września gromadzą lśniące towary, które przez kilka miesięcy sprzedają się jak ciepłe bułeczki.
Żeby lepiej zrozumieć skalę zjawiska warto spojrzeć na liczby. Rząd Indii szacuje, że w latach 2011-2021 odbędzie się w tym kraju łącznie nawet 150 milionów (!) wesel, a na każde z nich przypadną podarunki o wadze między 0,7 a 70 uncji złota.
Oczywiście czasy są niełatwe i żeby kupić złoto najpierw trzeba mieć pieniądze, ale szybko postępujący rozwój klasy średniej w Chindiach pozwala spodziewać się nadejścia kolejnego sezonu na złoto.