Inwestorzy chyba nie mają już wątpliwości, że podczas przyszłotygodniowego posiedzenia – na fali pozytywnych danych i silnego dolara – Fed podniesie stopy procentowe w USA. Perspektywa ta została już zatem uwzględniona przy wycenie złota i metal powinien zakończyć rok na plusie, ale w ostatnich miesiącach spotkały nas już różne niespodzianki.
W poniedziałek notowania złota wzrosły o prawie 1 proc. względem ceny sprzed weekendu i na spocie sięgnęły przez moment poziomu 1197,54 USD za uncję, ocierając się o psychologiczną granicę 1200 dolarów.
Wtorkowe nastroje na rynkach nie pozwoliły jednak złotu utrzymać się tak wysoko, kierując uwagę inwestorów w stronę aktywów obarczonych większym ryzykiem. Jak podkreślają cytowaniu w ubiegłym tygodniu przez Reutersa analitycy, niedawne przebicie poziomu wsparcia Fibonacciego (1171,76 USD/oz) oznacza, że w najbliższych tygodniach mogą nas czekać kolejne spadki cen złota.
W środę notowania metalu wciąż spadały, co sprawiło, że w listopadzie metal zaliczył największy miesięczny spadek od blisko trzech lat, tracąc ponad 8 proc. Zarówno październik jak i listopad przyniosły bowiem korzystne dane dotyczące amerykańskiej gospodarki. Płace oraz ceny nie rosły co prawda wystarczająco szybko, ale prognozy dają na to szanse.
Czwartek przyniósł pogłębienie trendu spadkowego i metal zanurkował na spocie do poziomu 1160,38 USD za uncję, który okazał się jednak ubiegłotygodniowym dnem. Piątek przyniósł bulionowym inwestorom chwilę oddechu i mimo świetnych danych dotyczących bezrobocia w USA, które według nowego odczytu wyniosło zaledwie 4,6 proc. (najmniej od ponad 9 lat), metal zakończył tydzień z wynikiem 1177,10 USD za uncję.
W Polsce, ze względu na coraz droższego dolara, ubiegły tydzień zakończył się niemal bez zmian, z wynikiem 4956 zł za uncję (London fix, NBP).