Mocny dolar od kilku miesięcy wydaje się największą zmorą bulionowych inwestorów. Co ciekawe – amerykańska waluta, wbrew prognozom, umocniła się w następstwie wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA. Ale teraz, w tygodniu poprzedzającym jego zaprzysiężenie, dolar zaczyna słabnąć.
Przyczyna wydaje się dość prosta – pierwsza od 8 listopada konferencja prasowa prezydenta-elekta nie przyniosła oczekiwanych konkretów na temat nowej wydatków budżetowych, podatków, ani przywrócenia produkcji do USA.
Zamiast zająć się kluczowymi dla gospodarki tematami, Trump skupił się na skandalu związanym z rzekomą rosyjską sekstaśmą. Zawiódł tym samym wielu inwestorów, od początku tygodnia liczących na to, że wyczekiwane przemówienie stanie się katalizatorem dla notowań amerykańskiej waluty.
Już w następny piątek Donald Trump oficjalnie obejmie najbardziej eksponowane stanowisko na świecie i przekonamy się, czy wtedy ruszy do pracy nad zapowiadanymi reformami, czy wybierze karierę prezydenta-celebryty. Na razie przed nami nieunikniona huśtawka.