Przejdź do treści

Złoto nazywamy walutą ostatniej szansy — Jeff Currie z Goldman Sachs

Po okresie lipcowych korekt, kiedy cena złota spadła do 1212 dol. za uncję, żółty kruszec wzniósł się do rekordowego poziomu ponad 1330 dolarów. Ponieważ cenowy rajd zbiegł się w czasie ze wzrostem napięcia na Półwyspie Koreańskim, większość ekspertów wysnuła wniosek, że to tzw. czynnik strachu odegrał główną rolę w odbiciu na rynku złota. Z tą opinią nie zgadza się Jeff Currie z Goldman Sachs, który opublikował przedwczoraj swój komentarz rynkowy. Jego zdaniem aktualne ceny zawdzięczamy przede wszystkim sytuacji w Białym Domu oraz prezydenturze Donalda Trumpa.

Uważamy, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy znacznie większą rolę w rajdzie złota odegrały wydarzenia w Waszyngtonie oraz — będące ich konsekwencją — osłabienie dolara

— pisze Currie.

Z jego analizy nie wynika, że próby rakietowe, przeprowadzane przez północnokoreański reżim, nie miały żadnego wpływu na notowania złota. Sednem problemu jest raczej fakt, że nie był on tak duży, jak to przedstawiają media. Według autora, tylko ok. 15 z ponad 100 dolarów zysku ma swoje źródło w napiętych relacjach między USA a Koreą Północną.

Currie uważa, że wartość złota ma swoje zasadnicze ugruntowanie w wewnętrznej sytuacji w USA oraz słabych notowaniach dolara. Jego zdaniem kontrowersyjna prezydentura Trumpa doskonale “współgra” ze słabymi wynikami amerykańskiej gospodarki oraz rekordowo niskimi stopami procentowymi.

Autor opiera swój komentarz na założeniu, że w dłuższej perspektywie ceny żółtego kruszcu opierają się na uwarunkowaniach rynkowych, a przede wszystkim odwrotnej korelacji pomiędzy popytem na złoto a wysokością stóp procentowych:

Prowadzony przez bank centralny dodruk pieniędzy skutkuje utrzymywaniem się niskich stóp procentowych. Z kolei niskie stopy procentowe obniżają tzw. koszt alternatywny inwestycji w fizyczne aktywa, takie jak złoto. W istocie złoto jest więc zabezpieczeniem przed dewaluacją pieniądza, dlatego nazywamy je „walutą ostatniej szansy”.

Czytaj także:  Bundesbank Odkrył Złote Karty!

Currie przestrzega ponadto przed tzw. papierowym złotem*, które ma niewiele wspólnego z fizycznym kruszcem i nie spełnia roli bezpiecznej przystani dla inwestorów (ang. safe haven asset).

Na co powinniśmy zwrócić uwagę w najbliższym czasie?

Poważnym problemem mogą stać się zniszczenia po huraganie Irma, który w niedziele ma dotrzeć do wybrzeży Florydy. W obliczu kryzysowej sytuacji na dalszy plan będą musiały odejść polityczne spory, a Trump najprawdopodobniej przełoży przeprowadzenie tzw. „government shutdown”**, czyli zamknięcia rządu, za pomocą którego planował przeforsować budowę muru z Meksykiem. W opinii Currie`ego szanse na „government shutdown” spadły z 35% do 15%.

* Rynek tzw. ETF-ów (Gold Exchange Traded Funds), czyli instrumentów finansowych replikujących cenę złota. Uczestnicy funduszy ETF wchodzą w posiadanie złota niealokowanego w realnie istniejącym kruszcu. ETF-y są kupowane i sprzedawane tak jak akcje. Szacuje się, że nawet 95% złota, którym obraca się w Londynie jest niealokowane. W ubiegłych latach sprzedawano tam co roku ok. 1,3 mln ton złota ogółem, czyli prawie 7 razy więcej niż kiedykolwiek go wydobyto.

** W praktyce rząd dalej pracuje, ale część instytucji i urzędów zostaje zamknięta, a wielu pracowników odesłanych do domu, np. IRS (amerykańska skarbówka) zawiesza wszystkie audyty i kontrole.