W ubiegłym tygodniu amerykański rząd został pozwany w sprawie nieprawidłowości przy Programie Odzyskiwania Zniszczonych Monet z rynku wtórnego. I choć wiele wskazuje, że sam pozywający może mieć coś na sumieniu, fakt że Mennica Stanów Zjednoczonych natychmiast zawiesiła ponad 100-letni program daje do myślenia…
Firma Wealthy Max Ltd.z Hong Kongu od 13 lat zajmuje się recyklingiem milionów dolarów odzyskiwanych w Chinach przy okazji skupu metali. Monety trafiające na złom wyróżniają się wśród innych przedmiotów, bo poza wartością wynikającą z zawartego w nich kruszcu posiadają także wartość nominalną.
Ponieważ pieniądz – nawet zniszczony, wygięty czy ucięty – pozostaje pieniądzem, od 1911 roku Mennica Stanów Zjednoczonych w Filadelfii prowadzi Program Odzyskiwania Zniszczonych Monet, by po ich przetworzeniu na nowe w pełni kontrolować ilość pieniądza w obiegu. Okazuje się jednak, że program ten stanowił najwyraźniej pole do nadużyć.
Czytaj także: GetBack – oszustwo czy biznesowy niewypał?
W złożonym 29 października pozwie spółka Wealthy Max twierdzi, że rząd niesłusznie zarekwirował trzy dostawy monet o wartości nominalnej 3,25 miliona dolarów i domaga się odpowiedniej rekompensaty. Władze z kolei podają, że Wealthy Max jest jedną z trzech spółek (obok amerykańskich Naha Inc. i XRace Sports Co. Ltd.), które podejrzewane są o nadużycia Programu i wyłudzenia.
I na tym mogłyby skończyć się komentarze odnośnie całej sprawy, gdyby nie fakt, że jeszcze w dniu wpłynięcia pozwu Mennica Stanów Zjednoczonych ogłosiła zawieszenie funkcjonującego od ponad wieku Programu. Dlaczego zdecydowano się na tak poważny krok?
Jak ogłosił przedstawiciel Mennicy, „ze względu na możliwość niezgodnego z prawem działania w programie wymiany, Mennica Stanów Zjednoczonych zawiesza program przyjmowania wygiętych, zniszczonych i uciętych monet na okres sześciu miesięcy. Wynika to z konieczności oceny bezpieczeństwa programu i opracowania dodatkowych zabezpieczeń, zapewniających integralność systemu pieniężnego USA”.