Na początku tego tygodnia Korea Północna przeprowadziła kolejny test rakietowy. Jeden z pocisków przeleciał nad Japonią i wywołał panikę. Zaraz po tym wydarzeniu ceny złota przekroczyły granicę 1300 dol. za uncję i osiągnęły 11-miesięczny szczyt. Z kolei bitcoin kontynuował rajd ku górze i osiągnął najwyższy poziom w historii. Aktualnie jego cena wynosi ok. 4840 dol.
W odpowiedzi na rosnącą popularność artykułów, w których zestawia się oba te aktywa, Jeff Christian, ekspert rynku metali szlachetnych, udzielił w tym tygodniu wywiadu, w którym krytycznie odniósł się do porównywania bitcoina do złota. Christian postanowił podkreślić, że wiodąca kryptowaluta nie jest tzw. bezpieczną przystanią (ang. safe-haven asset):
Nie znam nikogo, kto w to wierzy
Zdaniem Christiana, bitcoin nie jest substytutem złota, bo nie stanowi dobra materialnego, ale aktywo oparte na zaufaniu do anonimowych ludzi z internetu, którzy mogą być przestępcami. Jest przekonany, że profesjonalni inwestorzy, którzy kupują bitcoiny, dobrze o tym wiedzą i dlatego traktują tę inwestycję jak grę w kasynie.
Tymczasem złoto jest klasycznym przykładem bezpiecznej przystani, czyli długoterminowej inwestycji, która zabezpiecza kapitał w razie kryzysów. Christian uważa, że w obliczu współczesnych zagrożeń żółty kruszec powinien stanowić nawet 30% portfela inwestycyjnego.
Myślimy, że w ciągu najbliższych 5 lat złoto wróci do swoich rekordowych cen na poziomie 1700 dol. za uncję.
— dodaje Christian.
* Wywiad został przeprowadzony przez kanadyjską stację telewizyjną BNN.