Przejdź do treści

Oszczędzanie pieniędzy – dlaczego, jak i ile?

Oszczędzanie pieniędzy

Oszczędzanie pieniędzy to w ostatnich latach bardzo popularny, żeby nie powiedzieć „modny” temat. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że chyba każdy wolałby mieć pieniądze, niż ich nie mieć. Po drugie, bo czasy są niespokojne, i niewiele wskazuje na to, że cokolwiek może się w tej kwestii poprawić. To dwa, wystarczające powody, by oszczędzać pieniądze.

Według badania „Dojrzałość finansowa Polaków 2017”, przeprowadzonego przez GfK Polonia, na zlecenie Nationale–Nederlanden, oszczędzamy przede wszystkim na dwa cele: dla dzieci oraz na emeryturę.

Jest to logiczne. Bez względu na sytuację gospodarczą i geopolityczną, lepszy start dziecka, to lepsza cała jego przyszłość. Z kolei emerytury to kwestia naszej własnej przyszłości. I właściwie możemy mieć całkowitą pewność, że jeśli nie zadbamy o nią sami, to nie zadba nikt (chyba, że właśnie nasze wdzięczne dzieci).

Oszczędzanie to proces

Według wspomnianych badań, 2/3 Polaków posiada „jakieś” oszczędności (może to być np. 1000 zł na „czarną godzinę”). To oznacza, że nie jest wcale aż tak źle. Być może po części jest to zasługa właśnie tego ostatniego boomu na oszczędzanie. Jednak pozostaje nadal ta 1/3, która preferuje wydawanie pieniędzy na przyjemności, lub ich dochody nie są wystarczające na odłożenie jakichkolwiek oszczędności. Na to należałoby jeszcze nałożyć kwestię zadłużenia, bo jeśli nawet ktoś odkłada na lokatę pieniądze, a jednocześnie spłaca kredyt, jego wartość netto może być ujemna.

Bez względu na naszą sytuację, kwestią kluczową jest zrozumienie tego, że oszczędzanie jest długotrwałym oraz wieloetapowym procesem. Jeżeli zaczniemy oszczędzanie od tego, że będziemy regularnie wrzucać do przysłowiowej skarbonki 5 złotych miesięcznie, to prawdopodobnie nie sfinansujemy swojej emerytury. Ale dokonamy pierwszego kroku! A „każda, nawet najdłuższa podróż, zaczyna się od pierwszego kroku”.

Zorganizowanie swoich oszczędności wymaga uporządkowania kilku kwestii – uregulowania zadłużenia (lub przynajmniej sprawienia, by malało ono, a nie rosło); stworzenie dodatniego bilansu poprzez optymalizację kosztów, znalezienie dodatkowego źródła dochodów lub… zmianę pracy – to trudna decyzja, ale czasem potrzebna; aktywne lokowanie zgromadzonego kapitału w celu uzyskania dodatkowej korzyści (np. dywidendy) i w końcu stałe, systematyczne podnoszenie swojego poziomu edukacji finansowej (tę rzecz powinienem wymienić na samym początku).

Pieniądze powinny pracować

Zasadniczo wpłacenie pieniędzy na lokatę bankową i czekanie, aż coś się stanie, nie jest dobrym pomysłem na życie. Szczególnie w sytuacji, gdy stopy procentowe są bardzo niskie. Im jesteśmy młodsi, tym więcej czasu mamy do emerytury. A to oznacza, że możemy pozwolić sobie na więcej ryzyka.

Czytaj także:  Turcy Wolą Oszczędzać w Złocie

Nie namawiam do tego, byśmy stracili pierwsze zaoszczędzone pieniądze na Forex, ale jeśli byśmy chcieli pobawić się w spekulacje, to lepiej zrobić to wcześniej, niż później. W najgorszym wypadku los podaruje nam bolesną nauczkę, z której – jeśli dobrze pójdzie – wyciągniemy konstruktywne wnioski. Zdecydowanie lepiej dostać taką nauczkę w wieku 25 lat, niż na przykład 50.

Zgodnie ze wszystkimi chyba szkołami, w pierwszej kolejności powinniśmy jednak zabezpieczyć swój byt na wypadek utraty pracy. W tym celu należy zgromadzić równowartość dwóch, trzech albo nawet czterech pensji miesięcznych, i nie obarczać ich ryzykiem. Czyli na przykład wpłacić do banku.

Dywersyfikacja

Inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem. A im ryzyko wyższe, tym wyższa stawka, o którą toczy się gra. Poza tym, że na większe ryzyko możemy sobie pozwolić wtedy, gdy mamy więcej czasu do emerytury i zarządzamy mniejszymi pieniędzmi, należy pamiętać jeszcze o tym, żeby „nie trzymać wszystkich jaj w jednym koszyku”.

Prawidłowa dywersyfikacja polega na inwestowaniu w dwa aktywa, które są ze sobą skorelowane przeciwnie np. giełda i metale szlachetne. Zazwyczaj, gdy na giełdzie jest dobrze, ceny złota i srebra idą w dół. Kiedy zaś zaczyna dziać się coś niepokojącego na rynkach finansowych, metale szlachetne zaczynają piąć się do góry. W efekcie, niezależnie od sytuacji, cześć naszych pieniędzy zawsze będzie w jakiś sposób chroniona.

Łączy się to niestety z jednym, dość dużym minusem – koniecznością podziału kapitału na mniej efektywne części. Jeśli dysponujemy kwotą 10 tys. złotych, dzielenie jej na pół i inwestowanie w dwa przeciwległe aktywa, przyniesie bardzo symboliczne zyski.

Zgodnie z zasadą zmniejszania ryzyka wraz z wiekiem, można pokusić się o to, by zacząć dywersyfikować swój portfel nieco później np. po przekroczeniu trzydziestki, albo jakiegoś konkretnego progu finansowego naszych oszczędności.

Ile powinniśmy zaoszczędzić?

Nie ma pieniędzy, których nie da się wydać. Jeśli nie mamy wyrobionych dobrych nawyków w zarządzaniu finansami osobistymi, jesteśmy w stanie roztrwonić bardzo szybko każdą fortunę (co potwierdzają liczne przypadki osób, które wygrały duże sumy w loteriach, lub sportowców, którzy przeszli na emeryturę i nagle stawali się bankrutami).

Założywszy, że potrafimy jednak zdyscyplinować się finansowo, powinniśmy przyjąć, że każdy miesiąc życia na emeryturze, będzie pochłaniał podobną ilość pieniędzy, jak w trakcie lat pracy. Teoretycznie można przyjąć trochę mniej, bo z wiekiem nasze potrzeby finansowe są mniejsze, ale z kolei człowiek więcej choruje i bierze więcej leków, które są drogie. Również kiedy jeden z małżonków umiera, koszty życia także stają się wyższe.

Czytaj także:  Złoto - Najlepszy Sposób Na Emeryturę

Na zabezpieczenie samej emerytury potrzebujemy zatem naszych kosztów, pomnożonych przez dwanaście miesięcy oraz ilość lat, które zamierzamy przeżyć na emeryturze. Nikt oczywiście nie wie, ile czasu będzie żył na emeryturze, ale warto ustalić minimum chociażby na średni wiek życia, minus wiek emerytalny. Dla mężczyzn będzie to zatem 73,8 minus 67.

Jeśli ktoś wydaje na życie 3000 złotych, to na emeryturę potrzebuje zgromadzić 3000 x 12 x 6,8, co daje nam łącznie 244 800 złotych. Załóżmy, że inflacja zmieści się w nadwyżce wynikającej z tego, że policzyliśmy swoje potrzeby finansowe z okresu wieku produkcyjnego, które są wyższe, niż w wieku emerytalnym.

Jeśli mamy 30 lat, do emerytury zostało nam 37 lat. Musimy w tym czasie zgromadzić ćwierć miliona złotych, co oznacza, że powinniśmy odkładać ponad 6,6 tysiąca rocznie, czyli około 550 złotych miesięcznie. Teoretycznie płacimy te pieniądze (nawet więcej) do ZUS, ale jak już wspomniałem na wstępie, nikt już chyba nie wierzy, że te pieniądze kiedykolwiek do nas wrócą.

W tym momencie można się załamać i zacząć rwać włosy z głowy, albo uzmysłowić sobie jeszcze jedną rzecz – jeśli nie stać nas na odkładanie 550 zł miesięcznie teraz, to odkładajmy 150 zł. Z czasem może będzie nas stać na to, by odkładać więcej. Ponadto, odłożone pieniądze można próbować inwestować lub przynajmniej lokować w bezpieczne aktywa. Lepiej odkładać 150 zł, niż 0.

Przyszłość dzieci

Naszym potomkom w największym stopniu zagraża fakt, że będą zmuszeni zaciągać kredyt na mieszkanie. To przed taką przyszłością przede wszystkim powinniśmy uchronić nasze dzieci. Bo kredyt to rzecz, która może odbić się na całym życiu finansowym. Spłaca się go latami, i jest to gigantyczne zobowiązanie, które może doprowadzić w skrajnych przypadkach np. do upadłości konsumenckiej.

Idealnym rozwiązaniem wydaje się być inwestycja w nieruchomość – zakup mieszkania na kredyt, wynajem, z którego ten kredyt będzie finansowany, a na końcu przekazanie mieszkania dziecku.

Trudno wyobrazić sobie lepsze wsparcie dla kolejnego pokolenia. Mechanizm ten jednak nie należy do najłatwiejszych i obarczonych niskim ryzykiem, bo po pierwsze: bierzemy kredyt, po drugie: sukces przedsięwzięcia uzależniony jest od tego, czy będziemy mieli przez cały czas najemcę, w dodatku takiego, który nie będzie nam przysparzał kłopotów.

Czytaj także:  Złoto Banków Centralnych: Historia Cichego Wywłaszczenia (część I)

Drugą rzeczą, która może istotnie wpłynąć na przyszłość finansową naszych dzieci jest… edukacja. Tak, jak powinniśmy edukować sami siebie, tak samo powinniśmy edukować nasze dzieci. Zarówno formalnie, poprzez zapewnienie dostępu do dobrych szkół, jak i nieformalnie – życiowo.

Jednym z przykładów takiego życiowego edukowania jest kieszonkowe. Nic nie nauczy dzieci gospodarowania pieniędzmi, jak regularne kieszonkowe, które będą mogły wydać wedle własnego uznania, a z czasem – miejmy nadzieję – odkładać na konkretne cele.

Kieszonkowe pełni więcej funkcji, ale z najważniejszych to właśnie kształtowanie umiejętności gospodarowania pieniędzmi, budowanie prawidłowych postaw konsumenckich (np. unikanie zakupów impulsywnych), a w nieco starszym wieku, partycypowanie w niektórych kosztach. Wiem – wydaje się to bez sensu, że najpierw dajemy dziecku kieszonkowe, a później każemy mu płacić np. za Internet. Ale z drugiej strony, niech wie, że Internet nie jest za darmo, że jest to konkretne kwota, która co miesiąc jest odliczana od budżetu rodziny. Niech dokłada się choćby symbolicznie.

Inne cele

A co z wakacjami? Co z samochodem? Co z nowym telewizorem? Czy można kupić nową konsolę z pieniędzy na emeryturę?

Cóż… odpowiedzialne, dojrzałe zarządzanie własnymi finansami, wymaga nieraz podjęcia trudnych decyzji. Głęboko wierzę, że wejście na tę drogę, ułatwi nam podejmowanie takich trudnych decyzji. Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy można kupić nową konsolę z pieniędzy na emeryturę. Wszystko zależy od naszej aktualnej sytuacji życiowej, od naszych postępów w gromadzeniu kapitału itp. Nie można spędzić życia wyłącznie goniąc za pieniądzem. Ale warto dysponować wiedzą i narzędziami, które umożliwią nam podejmowanie DOBRYCH decyzji, które w bliższej czy dalszej przyszłości nie zagrożą naszemu bezpieczeństwu finansowemu.

Powyższy tekst ma na celu jedynie edukację i jest wyrazem prywatnych poglądów autora. Nie stanowi rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).

Pamiętaj, że to Ty jesteś swoim najlepszym doradcą finansowym i podejmujesz decyzje na własną odpowiedzialność. Każda inwestycja wiąże się z ryzykiem straty części lub całości zainwestowanych pieniędzy.